-Za kilka godzin świt.-Pomyślała Laura. Casper wstał.
-Musicie już iść. niedługo przyjdą i zabiorą ją. Uciekajcie.-Po woli otwierał drzwi i wyjrzał czy nikt nie idzie. Odwrócił się i pokiwał głową co znaczyło, że mogą iść. Każda czarodziejka wyszła i zaczeli biec, by nikt ich nie zobaczył. Lecz gdy biegli przez salę na której był tron usłyszeli głośne słowo STOP. Brzmiał jak rozkaz.
-Gdzie tak się śpieszycie?-Zapytał, a czarodziejki zasłaniały oczy kapturem.-Gdzie się śpieszycie?-Zapytał jeszcze raz, ale głośniej. Samanta ukłoniła się nisko.
-Idziemy obejrzeć miasto przed świtem, a świt już niedługo i dlatego się śpieszymy.-Powiedziała. Popatrzył na nie, ale oni tylko się kłaniali i po woli szli w tył. Do sali doszła wampirzyca, której szukała Blair. Kierowała się w stronę tronu i ukłoniła się.
-Panie.-Powiedziała.-Czy to już nie czas?-Popatrzyła na niego z nadzieją, że powie tak. Odwróciła się w stronę czarodziejek. Z spod kapturów byli czarne włosy Kariny. Wampirzyca nie była pewna, ale zobaczyła jak u Blair wychodzi czerwona grzywka. Podeszła do króla.-Panie mój.-Zaczęła mu szeptać do ucha.-To są te czarodziejki.-Powiedziała. Król zainteresował się.
-Na pewno?-Zapytał czy jest pewna tego.
-Tak.-Powiedziała krótko.
-Stójcie.-Rozkazał. Ustali.-Ujawnijcie się .-Powiedział. Spoglądali na siebie.-Zdejmijcie płaszczę!-Powtórzył głośniej. Wahały się. Kate spojrzała na jego wyraz oczów. Kaptur zleciał jej z głowy. Reszta czarodziejek spojrzało na nią, a im powiał wiatr na twarz z jaskini. Czarodziejki zasłoniły twarze.-Pokażcie twarze!-Wydał z siebie mocny ton głosu. Włosy wiały, więc było poznać ich od razu. Odwróciły się, a on spojrzał.-Straż!-Zawołał,a z jedej i drugiej strony wyszli wampiry ubrani w złotą zbroję. Popatrzył w lewą stronę.-Maszerować po Flame i wystawić na słońce. Reszte zrobi słońce.-Popatrzył ostrym wzrokiem na czarodziejki, a później na prawą stronę straży. Ratis zachichotała się.-A wy zabrać je!-Wzięli każdą czarodziejkę i zaprowadzili do więzienie.
-Panie.-Powiedziała.-Czy to już nie czas?-Popatrzyła na niego z nadzieją, że powie tak. Odwróciła się w stronę czarodziejek. Z spod kapturów byli czarne włosy Kariny. Wampirzyca nie była pewna, ale zobaczyła jak u Blair wychodzi czerwona grzywka. Podeszła do króla.-Panie mój.-Zaczęła mu szeptać do ucha.-To są te czarodziejki.-Powiedziała. Król zainteresował się.
-Na pewno?-Zapytał czy jest pewna tego.
-Tak.-Powiedziała krótko.
-Stójcie.-Rozkazał. Ustali.-Ujawnijcie się .-Powiedział. Spoglądali na siebie.-Zdejmijcie płaszczę!-Powtórzył głośniej. Wahały się. Kate spojrzała na jego wyraz oczów. Kaptur zleciał jej z głowy. Reszta czarodziejek spojrzało na nią, a im powiał wiatr na twarz z jaskini. Czarodziejki zasłoniły twarze.-Pokażcie twarze!-Wydał z siebie mocny ton głosu. Włosy wiały, więc było poznać ich od razu. Odwróciły się, a on spojrzał.-Straż!-Zawołał,a z jedej i drugiej strony wyszli wampiry ubrani w złotą zbroję. Popatrzył w lewą stronę.-Maszerować po Flame i wystawić na słońce. Reszte zrobi słońce.-Popatrzył ostrym wzrokiem na czarodziejki, a później na prawą stronę straży. Ratis zachichotała się.-A wy zabrać je!-Wzięli każdą czarodziejkę i zaprowadzili do więzienie.
!Ainx Club!
W więzieniu było dużo okien. Straż popchała je do więzienia. Zamknął i wyszedł. Wilgoć była wszędzie. A przy ścianach były lustra. Karina smutna podeszła do Lustra i poprawiała sobie włosy. Laura popatrzyła na Karinę.
-Wiedzie, że to więzienie na wampiry?-Zapytała czy o tym wiedzą
-To dlatego jest tak dużo okien-Odezwała się Sylwia.
-Ale po co?-Zapytała z zaciekawieniem Karina.
-To jest więzienie na wampiry, a my nie jesteśmy nimi. Kto tu zostaje uwięziony zostaje z niego popiół.-Wytłumaczyła jej Sylwia. Rzeczywiście było dużo popiołu pod nogami.
-A więc możemy uciec.-Zaproponowała Samanta
-No właśnie możemy przejść przez okna,a wtedy nas nie nie zobaczą.-Oznajmiła Blair.
-Ale jest jeden problem.-Laura popatrzyła na wampiry, który cały czas patrzy na nich.
-Jaki?-Odezwali się wszyscy.
-Stoi wampir. Będziemy musieli przejść przed świtem.-Powiedziała Laura.
-Nie możemy czekać!-Wrzasnęła Karina
-To jaki masz plan?-Zapytała z ciekawości Blair co wymyśli.
-Możemy przecież użyć mocy i oświetlimy więzienie, wtedy możemy uciec.-Czarodziejki popatrzyli na nią zaskoczeni, jakby inny lepszy plan nie mogli wymyślić. Ale Sylwia zamachnęła się.
-Nie można sobie zaklęcia zostawić. Od razu zniknie.-Oznajmiła smutno Sylwia.
-Ale można zostawić swoją moc!-Powiedziała Karina.
-Żadna z nas nie może zostawić tu swojej sił! Jeśli oni będą wiedzieć co to jest mogą ją użyć do innych złych pragnień. Wtedy by mogli uderzyć cały Magix! A po za tym żadna z was nie może!-Oznajmiła Laura.
-TO co robimy?-Zapytała Blair.
-Zostaniemy tu ,a przed świtem wyrwiemy się.-Odpowiedziała Samanta
-Nie możemy.-Powiedziała ostrą Karina. Czarodziejki popatrzyli na nią.-Wtedy popiół Flame zostanie gdzieś powiany, a wtedy nie ma żadnej nadziei!-Karina miała rację.
-Ja tu zostawię swoją moc. Moc feniksa może ich oślepić, a wtedy uciekniemy. Zbierzemy popiół Flame i udamy się do Alfei.-Powiedziała Laura.-A po za tym to moja siostra! I muszę ją chronić za wszelką cenne. To moja jedyna siostra.-Powiedziała z pewnością siebie, że to się uda, ale nie myślała co się stanie później. Wysunęła rękę,a w niej ujawnił się mały płomyk. Poleciał ,a w tej chwili wyjawił się potężny smok, który po chwili zamienił się w płomień feniksa. Wampir zamienił się w popiół. Światło cały czas lśniło, lecz z góry przyszli wampiry, które szli brygado. Feniks nie był mocny tak jak przedtem, więc nie dał rady ich pokonać i by się zmienili w popiół, lecz ich oślepił. Czarodziejki szybko przeszli przez okną, ale wampiry otwierały już kraty. Laura właśnie zabierała swoją moc, lecz jej się nie udało. Wampir pomyślał, że chcę zwiększyć światło więc ją popchnął, a ona weszła na dwór. Okna zamknęły się cementem.
-To już koniec-Pomyślała Laura. Ale uciekła.
-Na dworze leżała Flame. Słońce już za plami wystawało. Wiatr zaczął się zbierać. Słońce wyszło. Flame znikła, a został tylko popiół,który przez jakiś czas leżął na kocu, ale po chwili został po wiany. Kate czarodziejka wiatru przywołała wiatr do siebie,a z wiatrem proch Flame. Ale czy jest jeszcze nadzieja?
-To już koniec-Pomyślała Laura. Ale uciekła.
-Na dworze leżała Flame. Słońce już za plami wystawało. Wiatr zaczął się zbierać. Słońce wyszło. Flame znikła, a został tylko popiół,który przez jakiś czas leżął na kocu, ale po chwili został po wiany. Kate czarodziejka wiatru przywołała wiatr do siebie,a z wiatrem proch Flame. Ale czy jest jeszcze nadzieja?
**********************************
Cześć! Zadawaliście mi pytania czy Flame będzie żyć. Lecz nie wiadomą. Oto jest już 7 opowiadanie, a co o nim myślicie piszcie komentarze. Hmm jeśli czytasz opowidanie zostaw komentarz i swoje zdanie na temat tego pytania. MOżecie także zostawić tu pytanie, a w następnej opowiadaniu napisze odp.
Zapraszam do czytania i komentowania kolejnych opowiadań :)
Super!!
OdpowiedzUsuńRób dalej tak!
Dziękuje.
UsuńCo mam robić tak dalej?
Jakeś pytanko na temat opowiadania?
Super opowiadanie
OdpowiedzUsuńDzięuje
Usuńczekam na nastepne /Hotlia
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie
OdpowiedzUsuńCzekam !!!
OdpowiedzUsuńThx
UsuńThx
OdpowiedzUsuń