Obraz dostarczył Google
Nie zwracała uwagi na innych uczniów szła, i rozglądała się czy nie widzi blondynki. Szybkim krokiem ruszyła na sale gimnastyczną nawet nie zauważyła, że już druga lekcja jest, i mają wychowanie fizyczne.
Hope miała na sobie granatowe leginsy we wzorki, i miała podkoszulkę na, której z rogu rękawa był napis 'sweet', a na środku także był czarny cytat ' Czasem chce się unieść tak, jak ptak, i oderwać się od myśli '.
Ruszyła w jej stronę i położyła dłoń na jej ramieniu. Gwałtownie się odwróciła, i zobaczyła na jej twarzy uśmiech. Obdarzyła ją dziwacznym spojrzeniem, które mówiło O co Ci chodzi?. Prychnęła na jej myśl.
-Witaj.-Wyszeptała jej do ucha, a ona jeszcze bardziej była zdziwiona.Co tym razem wymyśliła.Myślała blondynka, a jej sztuczny uśmiech jeszcze nie znikł.-Uciekaj.-Wyszeptała, tym razem głośniej, a kilka uczniów spojrzało się w ich kierunku. Hope nie ruszyła się. Nie wiedziała po co miała uciekać, a tym jeszcze bardziej wychodzić na pajaca. -To było, tylko ostrzeżenie, ale jak chcesz to zabawimy się w kotka i myszkę.- Dalej stała, i uśmiechnęła się sztucznie. Wiedziała, że i tak ją nie dogoni, więc dlaczego chce się pobawić w ganianego?
Na wychowaniu fizycznym wszyscy uczniowie wykonywali ćwiczenia na czas. Po kolei z dziennika. Hope nie zdążyła odpowiedzieć, bo nadeszła jej kolej. Zaczęła małym truchtem, i obejrzała się na Leny. Śmiała się nadal. Zwróciła znów swoją uwagę na tor przeszkód. Na jej wzroku stali 3 słupki, a na boku pierwszego słupka stała piłka od nożne. Szybko traciła ją nogą, i minęła jeden słupek, a później inną nogą kopnęła w stronę, i po raz kolejny inną nogą i ominęła 2 słupek. Kopnęła lekko do pana, który poprawiał te piłki, a nauczyciel, który mierzył czas szepnął pod nosem 2 sekundy. Szybszym tempem przeskoczyła przez płotki, które miały około 1 metru wysokości, i truchtem pobiegła w stronę skoku. Odbiła się o prawą nogę,i przeskakując 1,15 upadła na materace. Musiała szybko się podnieść, i pobiegnąć do pana, który liczył czas. Uśmiechnął się, i popatrzył w stronę Hope.
-Niezły wynik.-Oznajmił, a ona odwzajemniła uśmiech.-trzydzieści sekund.-Wyszeptał, i zapisał do jej imienia i nazwiska. Po jej musiała wykonać tor Leny. Nauczyciel spojrzał na nią. Widząc, że jest nie przygotowana zapytał ją:- Masz strój?.-Nie miała, lecz wiedziała, że za pomocą nowej umiejętności może sobie dać.
-Tak mam w plecaku. Zaraz przyjdę.-Oznajmiła udając się do szatni. Szybko odzyskała swoją szafkę, i poszukała w niej gumki. Nigdzie jej nie było, więc okrążyła swoje włosy placem, a za nim kierowały się brokat szafy, i po chwili miała czarną gumkę, a włosy były już związane w kucyka. Pozostał jeszcze, tylko strój. Dotknęła palce od stóp, i ciągnęła palcem do góry. Po sekundzie pojawiły się czarna leginsy, i biała podkoszulka. Już zaczynam to lubić.Powiedziała sama do siebie, i uśmiała się wychodząc z szatni.
Wychodząc z szatni zobaczyła, że już czekają na nią. Chciała mieć lepszy czas niż Hope.
Zaczęła szybkim tempem, lecz zawsze szybko się męczyła, lecz tym razem nie chciała być ostatnia na liście czasu. Obejrzała się, i zobaczyła profil Hope . Dziewczyna nie dawała żadnych emocji. Biegła najszybciej jak się dało, i kopnęła piłkę lekko, lecz piłka znalazła się za nią, i musiała się cofnąć. Ominęła 2 słupek, i kopnęła mocniej, że piłka poleciała w stronę drabinek. Nie zwracając na to uwagi. Truchtem zaczęła biegnąć do płotków, które miały około 1 metru . Przeskoczyła zahaczając nogo, o Górno cześć płotka. Także nie zwracała na to uwagi, lecz biegła szybkim krokiem, i skoczyła skok wzwyż Udało jej się nie zwalić pałeczki. Upadła na tyłek, i wstała, i ruszyła do mety. Zatrzymała się po lini i spojrzała na pana wzrokiem Jaki mam wynik? Odwrócił się w stronę Leny, i popatrzył na nią.
-Trzydzieści pięć sekund.- Rozbrzmiał się dzwonek na przerwę. Hope zbierała się do szatni, gdy złapała ją za rękę.
-Odczep się ode mnie.-Szepnęła bez emocji Hope, a Leny popatrzyła, i uniosła jedną brew do góry. Wkurzały ją jej gesty. Wszystko co robiła było na nią męczące. Blondynka wsadzała picie do kieszeni w plecaku, gdy jakaś czarna płomienia strzała nie uderzyła w nią, a butelka wyleciała jej z rąk. Hope podniosła swój wzrok na brunetkę.-O co Ci chodzi?-Popchnęła ją lekko, a w jej rękach uzbierały się czarna kula, w której co jakoś sekundę leciały iskry płomieni. Popatrzyła na jej rękę, i nadal nie wiedziała o co chodzi jej, a także jak robi te efekty specjalne.
-Ty chyba nic nie rozumiesz.-Popatrzyła w jej tęczówki, a w jej oczach było widać płomienie, które odbijają się w źrenicy. Wcelowała w jej sylwetkę kulę, a ona poleciała na ścianę uderzając głowo. Nie wiedziała co się dzieje, gdy ujrzała, że kolejna fala mocy zbiera się w jej rękach. Zrzuciła plecak z siebie, i zaczęła biec przed siebie.
Hope POV
Czasem zastanawiam się co gryzie to dziewczynę, ale tym razem zastanowiłam się nad jednym. Z kont ona ma moc? Oczywiście, że sztuczki magiczne można robić, ale nie można ich poczuć z tako siło. Od samego początku szkoły nienawidzi mnie, a ja nawet nie wiem dlaczego. Mam dość szkoły, a tym bardziej, gdy ona opowiada o mnie nie stworzone rzeczy.
Biegnąc w stronę wyjścia odwróciłam się, by zobaczyć gdzie jest. Zniknęła z mojego punktu widzenie, więc przestałam biegnąć. Podeszłam do drzwi wyjściowych, i pociągnęłam za szaro klamkę, a drzwi się otworzyły w moją stronę. Zeskoczyłam ze schodów, które liczyły 3 schodki, więc nie chciałam się męczyć, i schodzić jeden po drugim. Rozejrzałam się wokół, i zobaczyłam brunetkę, która stoi przede mną. Nagle do głowy wpadła mi myśl. Po co mam biegać, jak ona, i tak nie da rady. Ustałam pewna, a ona uniosła jedną wbrew. Słońce unosiło się w powietrzu, a mroźny wiatr przybył z dwojono siło, z północy, a moje włosy czasem padały na twarz, lecz u niej przeciwnie. Latali w powietrzu za jej głowo.
- Nie wiem o co Ci chodzi, lecz nie mam czasu.-Powiedziałam ostrą ,a ona snów popatrzyła na mnie, a z jej niebieskich oczów można było wyczytać odwagę, i cel, a celem byłam ja.
Po chwili jej magia znikła w jej ręku. Nie wiedziałam co planuje, i jak się posunie. Gdy zaczęła iść w moją stronę, odsunęłam się krok do tyłu, im była bliżej mnie, to ja bliżej ściany. Zorientowałam się, że już nie mogę iść do tyłu. Szkolna ściana niestety pojawiła się szybciej niż myślałam. Podeszła do mnie i podniosła swoją dłoń do mojej głowy, gdy jej dłoń wylądowała na mojej szyi, i przycisnęła do ściany. Zaczęło mi brakować powietrza, a nikogo na podwórku nie było. Nie wiedziałam co robić, jedynie z moich ust wyszło kilka nie zrozumiałych słów, które miały oznaczać 'ratunku!' lub 'pomocy!'. Uśmiechnęła się podle, gdy po woli traciłam przytomność, nagle brunetka została odrzucona na trawę, a ja popatrzyłam na szkolne schody stała na nich nastolatka. Jedna z przyjaciół Leny.
Miała kasztanowe włosy, które sięgały jej do łokci. Jej piękne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Biały top sięgający do pępka, i miętowe spodenki.
Obejrzałam się na Lene, a nagle zniknęła.
-Nic Ci nie jest?-Zapytała mnie, a ja gwałtownie się odwróciłam. Stała koło mnie, a ja jej nie widziałam.
-Uważaj!-Krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że brunetka celują w nią energią. Szybko zasłoniłam ją, a ona wyciągnęła rękę, w jej stronę, a sekundę pojawiły się małe kawałki diamentów w jej dłoni, które szybko roztrzaskały moc brunetki.-Chodź ze mną.-Powiedziała mi szeptem, i po chwili obraz stał mi się nie wyraźny, i znalazłam się w nowym miejscu. Słońce raziło mnie w oczy, a ona stała nade mną. Zauważyłam u niej zmianę w wyglądzie. Zamiast rozpuszczonych włosów miała koński kucyk, który leżał jej na plecach. I biało sukiennice sięgającą jej do połowy ud.
-Kim jesteś?-Zapytałam niepewnie. Uśmiechnęła się
-Jestem czarodziejko diamentów.
***
Niesprawdzone. Przepraszam za błędy.
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Nie chciało mi się pisać walki, więc skróciłam ją ^^
Do zobaczenie już niedługo...
Każdy komentarz motywuje mnie do pisania szybciej opowiadań ^^
Hope miała na sobie granatowe leginsy we wzorki, i miała podkoszulkę na, której z rogu rękawa był napis 'sweet', a na środku także był czarny cytat ' Czasem chce się unieść tak, jak ptak, i oderwać się od myśli '.
Ruszyła w jej stronę i położyła dłoń na jej ramieniu. Gwałtownie się odwróciła, i zobaczyła na jej twarzy uśmiech. Obdarzyła ją dziwacznym spojrzeniem, które mówiło O co Ci chodzi?. Prychnęła na jej myśl.
-Witaj.-Wyszeptała jej do ucha, a ona jeszcze bardziej była zdziwiona.Co tym razem wymyśliła.Myślała blondynka, a jej sztuczny uśmiech jeszcze nie znikł.-Uciekaj.-Wyszeptała, tym razem głośniej, a kilka uczniów spojrzało się w ich kierunku. Hope nie ruszyła się. Nie wiedziała po co miała uciekać, a tym jeszcze bardziej wychodzić na pajaca. -To było, tylko ostrzeżenie, ale jak chcesz to zabawimy się w kotka i myszkę.- Dalej stała, i uśmiechnęła się sztucznie. Wiedziała, że i tak ją nie dogoni, więc dlaczego chce się pobawić w ganianego?
Na wychowaniu fizycznym wszyscy uczniowie wykonywali ćwiczenia na czas. Po kolei z dziennika. Hope nie zdążyła odpowiedzieć, bo nadeszła jej kolej. Zaczęła małym truchtem, i obejrzała się na Leny. Śmiała się nadal. Zwróciła znów swoją uwagę na tor przeszkód. Na jej wzroku stali 3 słupki, a na boku pierwszego słupka stała piłka od nożne. Szybko traciła ją nogą, i minęła jeden słupek, a później inną nogą kopnęła w stronę, i po raz kolejny inną nogą i ominęła 2 słupek. Kopnęła lekko do pana, który poprawiał te piłki, a nauczyciel, który mierzył czas szepnął pod nosem 2 sekundy. Szybszym tempem przeskoczyła przez płotki, które miały około 1 metru wysokości, i truchtem pobiegła w stronę skoku. Odbiła się o prawą nogę,i przeskakując 1,15 upadła na materace. Musiała szybko się podnieść, i pobiegnąć do pana, który liczył czas. Uśmiechnął się, i popatrzył w stronę Hope.
-Niezły wynik.-Oznajmił, a ona odwzajemniła uśmiech.-trzydzieści sekund.-Wyszeptał, i zapisał do jej imienia i nazwiska. Po jej musiała wykonać tor Leny. Nauczyciel spojrzał na nią. Widząc, że jest nie przygotowana zapytał ją:- Masz strój?.-Nie miała, lecz wiedziała, że za pomocą nowej umiejętności może sobie dać.
-Tak mam w plecaku. Zaraz przyjdę.-Oznajmiła udając się do szatni. Szybko odzyskała swoją szafkę, i poszukała w niej gumki. Nigdzie jej nie było, więc okrążyła swoje włosy placem, a za nim kierowały się brokat szafy, i po chwili miała czarną gumkę, a włosy były już związane w kucyka. Pozostał jeszcze, tylko strój. Dotknęła palce od stóp, i ciągnęła palcem do góry. Po sekundzie pojawiły się czarna leginsy, i biała podkoszulka. Już zaczynam to lubić.Powiedziała sama do siebie, i uśmiała się wychodząc z szatni.
Wychodząc z szatni zobaczyła, że już czekają na nią. Chciała mieć lepszy czas niż Hope.
Zaczęła szybkim tempem, lecz zawsze szybko się męczyła, lecz tym razem nie chciała być ostatnia na liście czasu. Obejrzała się, i zobaczyła profil Hope . Dziewczyna nie dawała żadnych emocji. Biegła najszybciej jak się dało, i kopnęła piłkę lekko, lecz piłka znalazła się za nią, i musiała się cofnąć. Ominęła 2 słupek, i kopnęła mocniej, że piłka poleciała w stronę drabinek. Nie zwracając na to uwagi. Truchtem zaczęła biegnąć do płotków, które miały około 1 metru . Przeskoczyła zahaczając nogo, o Górno cześć płotka. Także nie zwracała na to uwagi, lecz biegła szybkim krokiem, i skoczyła skok wzwyż Udało jej się nie zwalić pałeczki. Upadła na tyłek, i wstała, i ruszyła do mety. Zatrzymała się po lini i spojrzała na pana wzrokiem Jaki mam wynik? Odwrócił się w stronę Leny, i popatrzył na nią.
-Trzydzieści pięć sekund.- Rozbrzmiał się dzwonek na przerwę. Hope zbierała się do szatni, gdy złapała ją za rękę.
-Odczep się ode mnie.-Szepnęła bez emocji Hope, a Leny popatrzyła, i uniosła jedną brew do góry. Wkurzały ją jej gesty. Wszystko co robiła było na nią męczące. Blondynka wsadzała picie do kieszeni w plecaku, gdy jakaś czarna płomienia strzała nie uderzyła w nią, a butelka wyleciała jej z rąk. Hope podniosła swój wzrok na brunetkę.-O co Ci chodzi?-Popchnęła ją lekko, a w jej rękach uzbierały się czarna kula, w której co jakoś sekundę leciały iskry płomieni. Popatrzyła na jej rękę, i nadal nie wiedziała o co chodzi jej, a także jak robi te efekty specjalne.
-Ty chyba nic nie rozumiesz.-Popatrzyła w jej tęczówki, a w jej oczach było widać płomienie, które odbijają się w źrenicy. Wcelowała w jej sylwetkę kulę, a ona poleciała na ścianę uderzając głowo. Nie wiedziała co się dzieje, gdy ujrzała, że kolejna fala mocy zbiera się w jej rękach. Zrzuciła plecak z siebie, i zaczęła biec przed siebie.
Hope POV
Czasem zastanawiam się co gryzie to dziewczynę, ale tym razem zastanowiłam się nad jednym. Z kont ona ma moc? Oczywiście, że sztuczki magiczne można robić, ale nie można ich poczuć z tako siło. Od samego początku szkoły nienawidzi mnie, a ja nawet nie wiem dlaczego. Mam dość szkoły, a tym bardziej, gdy ona opowiada o mnie nie stworzone rzeczy.
Biegnąc w stronę wyjścia odwróciłam się, by zobaczyć gdzie jest. Zniknęła z mojego punktu widzenie, więc przestałam biegnąć. Podeszłam do drzwi wyjściowych, i pociągnęłam za szaro klamkę, a drzwi się otworzyły w moją stronę. Zeskoczyłam ze schodów, które liczyły 3 schodki, więc nie chciałam się męczyć, i schodzić jeden po drugim. Rozejrzałam się wokół, i zobaczyłam brunetkę, która stoi przede mną. Nagle do głowy wpadła mi myśl. Po co mam biegać, jak ona, i tak nie da rady. Ustałam pewna, a ona uniosła jedną wbrew. Słońce unosiło się w powietrzu, a mroźny wiatr przybył z dwojono siło, z północy, a moje włosy czasem padały na twarz, lecz u niej przeciwnie. Latali w powietrzu za jej głowo.
- Nie wiem o co Ci chodzi, lecz nie mam czasu.-Powiedziałam ostrą ,a ona snów popatrzyła na mnie, a z jej niebieskich oczów można było wyczytać odwagę, i cel, a celem byłam ja.
Po chwili jej magia znikła w jej ręku. Nie wiedziałam co planuje, i jak się posunie. Gdy zaczęła iść w moją stronę, odsunęłam się krok do tyłu, im była bliżej mnie, to ja bliżej ściany. Zorientowałam się, że już nie mogę iść do tyłu. Szkolna ściana niestety pojawiła się szybciej niż myślałam. Podeszła do mnie i podniosła swoją dłoń do mojej głowy, gdy jej dłoń wylądowała na mojej szyi, i przycisnęła do ściany. Zaczęło mi brakować powietrza, a nikogo na podwórku nie było. Nie wiedziałam co robić, jedynie z moich ust wyszło kilka nie zrozumiałych słów, które miały oznaczać 'ratunku!' lub 'pomocy!'. Uśmiechnęła się podle, gdy po woli traciłam przytomność, nagle brunetka została odrzucona na trawę, a ja popatrzyłam na szkolne schody stała na nich nastolatka. Jedna z przyjaciół Leny.
Miała kasztanowe włosy, które sięgały jej do łokci. Jej piękne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Biały top sięgający do pępka, i miętowe spodenki.
Obejrzałam się na Lene, a nagle zniknęła.
-Nic Ci nie jest?-Zapytała mnie, a ja gwałtownie się odwróciłam. Stała koło mnie, a ja jej nie widziałam.
-Uważaj!-Krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że brunetka celują w nią energią. Szybko zasłoniłam ją, a ona wyciągnęła rękę, w jej stronę, a sekundę pojawiły się małe kawałki diamentów w jej dłoni, które szybko roztrzaskały moc brunetki.-Chodź ze mną.-Powiedziała mi szeptem, i po chwili obraz stał mi się nie wyraźny, i znalazłam się w nowym miejscu. Słońce raziło mnie w oczy, a ona stała nade mną. Zauważyłam u niej zmianę w wyglądzie. Zamiast rozpuszczonych włosów miała koński kucyk, który leżał jej na plecach. I biało sukiennice sięgającą jej do połowy ud.
-Kim jesteś?-Zapytałam niepewnie. Uśmiechnęła się
-Jestem czarodziejko diamentów.
***
Niesprawdzone. Przepraszam za błędy.
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Nie chciało mi się pisać walki, więc skróciłam ją ^^
Do zobaczenie już niedługo...
Każdy komentarz motywuje mnie do pisania szybciej opowiadań ^^
OMG! Bajeczny rozdział! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńSuper! :) pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńDzięki
Usuń