piątek, 7 sierpnia 2015

Ainx Club opowiadanie 19

Samanta ruszyła przez jaskinie. Wszędzie były kamienie, a gdzieniegdzie koło kamieni przedostawały się chwasty. Ruszała przed siebie, i spoglądała się czy nikt za nią nie idzie. Po dość długiej wyprawie czarodziejka natury ustała, i zobaczyła wodospady, które zlatują tworząc rzekę. Wokół było słychać szum, a Samanta spoglądała co nie raz w tył. Przysiadła przy wodospadzie, i dotknęła dłonią wody ujmując kilkanaście kropel wody. Wzięła głęboki wdech, i wydech. Zapach świeżego powietrza było każdy kont. Usłyszała cichy śmiech, i gwałtownie wstała. Nikt nie wiedział o tej jaskini, nikt o prócz jej, więc nikogo nie mogło tu być oprócz jej, lecz był ktoś. Rozejrzała się po jaskini, lecz nie zauważyła nikogo. Było tu jasno, więc nie mogła niczego pominąć, lecz gdy wchodzi się do jaskini jest ciemno. Pomyślała, że jej się to przesłyszało, lecz później kolejny raz usłyszała szmery dochodzące z przejście.  Ruszyła wolnym krokiem, jej oczy wypełniły się małym strachem, który próbowała ukryć. Ruszyła, i zobaczyła, że za nią światło się zgasza, ale te miejsce nigdy nie traci swojego blasku. Po chwili było całkowicie ciemno tak, jakby zatrzymał się czas, już nawet nie słyszała kropel wodospadów, lecz ból u stóp. Spojrzała na nie szybko, lecz otaczała ją całkowita ciemność. Lekkim blaskiem uruchomiła kilka świateł, które zaczęły ją otaczać, lecz nie widziała zbyt wiele, lecz zauważyła, że jej stopa wgłębia się w kamień. Zaczęła się wiercić, i szperać nogą, lecz to nic nie dawało. Poczuła dotyk na swoim ramieniu i gwałtownie się odwróciła, i zobaczyła migające pełne blasku zielone oczy. Pochodnia umieszczona na ka mieniach zapaliła się, i zobaczyła kto ją trzyma.
 Zobaczyła chłopaka. Miał kasztanowe włosy pomieszane w lekkim blondem, a grzywka opadała mu na czoło.
-Nie wierć się.-Usłyszała jego głos, a ona rzuciła na niego ostre spojrzenie.-Kiedy będziesz się wiercić szybciej złączysz się z kamieniem, a twoja magia tu znika.-Dokończył, a w jego oczach pojawiła się radość, lecz po chwili, gdy dziewczyna odwróciła wzrok i zobaczyła swoją stopę przestała się wiercić, i spojrzała na niego znów. Radość w oczach zamienił w smutek
Ainx Club!
Spojrzała na niego, a on nadal miał głupkowaty uśmiech na twarzy. Rzuciła wzrok, i spojrzała za siebie.
-Cios livs !-Wypowiedziała zaklęcie Karina, i jej energia wcelowała w Caspra. Moc Kariny uderzyła w jego i poszedł na ścianę. Szybko użyła zaklęcia, którego nauczyła się podczas lekcji w Alfei. łańcuchy zawiązały jego dłonie, i w nikły w skalę, tak samo było z nogami.
-Ja, tylko chciałem pogadać.-Zaczął rozmowę Casper, a Karina popatrzyła na niego morderczym wzrokiem.-Albo wiesz cofam to.-Powiedział, i szybko uwolnił się z łańcuchów. Rzucił energią w Karine, a ona użyła tarczy i odbiła zaklęcie na skałę. -Muszę szybko coś wymyślić, by mojego ojca plan wypalił.-Pomyślał sobie Casper.- Łańcuchy.-Przypominało mu się, że zatrzymują każde zaklęcie. Z ziemi wykiełkowały łańcuchy zaplatając Karinie nogi.-I co teraz zrobisz?-Zapytał z podłym uśmieszkiem.
-To.-Znała te łańcuchy, a w jej dłoni ukazała się różdżka. Casper zdziwił się, że w ogóle myśli, że jakiś zwykły  przedmiot rozwali łańcuchy, które są odporne na magię.
Ainx Club!
-Co chcesz ode mnie!-Wykrzyknęła Samanta. Spojrzał na nią, i po woli okrążył ją.
-Wiesz szczerze to sam nie wiem.-Powiedział, a Samanta spojrzała na niego dopytującym się spojrzeniem.
-Więc więzi mnie, i nie wie dlaczego?-Pomyślała Samanta.-a tak w ogóle to kim jesteś?-Powiedziała spokojnie, bo wiedziała, że i tak się uwolni.
-Jestem Liam.-Powiedział, i sprzał na nią już Samanta zamieniała się w kamień miała. Mogła, tylko ruszać rękami i mówić..-Ostatnie życzenie?-Zapytał ją, a ona spojrzała na niego.
-Tak.-Oznajmiła. Spojrzał na nią czekając na życzenie.-Podasz mi ten mały brylant utknięty w skalę?-Powiedziała, a on pokiwał głową, i zaczął wyjmować brylant, lecz nie udało mu się, bo kamień był utknięty w skale. Spojrzał na czarodziejkę, i znów odwrócił wzrok patrząc na brylant, lecz nadal nie dało się go wyciągnąć.
-Samanta?-Usłyszała głos , i odwróciła głową na, tyle ile mogła. Ujrzała Kate, która pod biegła do niej. A za nią Sylwia oraz Blair.
-Pomóżcie.-Powiedziała słabym tonem, a już była prawie z kamienia. Czarodziejki popatrzyli na nią, i nie wiedziały co robić.
-Jesienny wiatr!-Rzuciła zaklęcie linix'u Kate, lecz nic nie dało. Odbiło się i uderzyło o skały, i kilkanaście kamieni spadło ze ścienny.
-To nic nie da.-Odezwał się Liam, a trzy czarodziejki popatrzyli na niego.
-Dlaczego i kim jesteś?-Zapytała Blair.
-Teraz to nie ważne. Te kamienie są odporne na każde zaklęcie.
-Więc co mamy zrobić?-Zapytała Sylwia, i popatrzyła na niego.
-To nie moja sprawa.
***********
I oto opowiadanie 19!
Jak wam się podoba?


1 komentarz:

Dziękujemy za wszystkie komentarze