czwartek, 9 czerwca 2016

Przepowiednia Tiary

"Każdy z nas jest inny
każdy z nas jest wyjątkowi
każdy jest wybrańcem
który uratuje świat
może nie jesteś głównym bohaterem
ale przyczyniasz się
do jego rozwoju
chodź sam o tym nie wie".
Słońce już wschodziło na niebo, a w lochach nadal było ciemną. Jedna dziewczynka o niebiesko-szarych oczach obudziła się. Dziś zaczynały się lekce w Hogwardzie.  Rozejrzała się i dopiero teraz zorientowała się, co wydarzyło się wczoraj. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.Było jeszcze przed szósta, a żadna z dziewczyny się nie obudziła, więc postanowiła iść się umyć i przebrać.
Po wykonaniu tych rzeczy przypięła godło Slitherin,a po chwili wyszła z pokoju ruszając w stronę biblioteki. Dziewczyna postanowiła, że pozna historie swojej rodziny. Wsadziła różdżkę do kieszeni, a po chwili była w bibliotece. Bibliotekarka popatrzyła na nią zdziwiona, a jeszcze bardziej, że jest z domu węża. Skierowała się w stronę półek o diabłach. Chwyciła różdżkę i spojrzała na nią zastanawiając się dlaczego nie przemawia. Patrzyła cały czas na wyryte słowa w jej imię, a po chwili się zmienili. Jestem z tobą
Uśmiechnęła się i wyciągnęła księgę o diabłach. Szybko przejechała wzrokiem po nazwiskach diabłów, a zatrzymała się na swoim. Szybko odnalazła książkę
Jeden z najstarszych rodów. Jest to bardzo cenione nazwisko. Jego potomkowie byli silni i wykazywali dużo sprytu. W 2188 roku zginął ostatni potomek. Krążą pogłoski, że gdzieś na świecie jest Crints, ponieważ diabeł zostawił skarbiec dla kolejnej osoby, a ma być uaktywniony, gdy minie po jego śmierci 11 lat, czyli 2198 15 sierpnia.
Snaw spojrzała jeszcze raz w książkę. Wszystko się zgadzało. Był teraz ten rok, tylko szesnastego byli w banku. Goblin nic o tym nie wspomniał. Odłożyła księgę i wzięła kolejną.  Znalazła jeden rozdział o jej ojcu.
Ostatni potomek Crints
Ostatni znaną osobą w rodzinie Crints, był właśnie jeden z najpotężniejszych diabłów, a jego moc była równa samemu szatanowi.
Bardzo dobrze kusił ludzi do robienia zła, był sprytny i oszukiwał samego szatana, oczywiście najwyżej rangi szatan nawet o tym nie wiedział. Nazywał on się Liam Crints.
Na szczęście jego złe plany zrujnowała jedna z aniołów. Zawarli grę o zasadach, których nie znają ci którzy nie byli zamieszani w grę.
Jednak nikt z nich nie spodziewał się, że w sobie się zakochają. Niestety te uczucia byli zakazane, a gdy narodziło im się dziecko, księżyc zaczął świecić w dzień ze słońcem. Przez ich uczucia stracili życie i dusze,a dziecko umarło. Tak przy najmniej mówią..
Ale to nie prawda. Pomyślała sobie Snaw i odłożyła księga. Ruszyła do swojego pokoju, bowiem była pewna, że dziewczyny się obudziły.
Gdy miała wypowiadać hasło zobaczyła w nich swoje koleżanki.
-Nie mówiliście, że ich dziecko umarło.-Wypaliła od razu Snaw.
-Nie rozumiesz, nie mogla umrzeć, bo ty tu jesteś.-Wyjaśniła Lena.
-Ale...-Nie dokończyła, gdyż koleżanki upadli na podłogę, jednak gdy popatrzyli na ziemie zobaczyli na nim lód.
-Co to ma znaczyć?-Krzyknęła Lena
-To żywioł lodu.-Poinformowała Potter.
-Jedziemy zobaczyć kto to.-Ucieszyła się Snaw.
-Jak ty chcesz to zrobić?-Zapytała ją Maylow, lecz Crints nie odpowiedziała. Dotknęła lodu koło swojego buta, a zaraz zrobili się łyżwy. Koło dziewczyn tak samo się zrobiło.
-Wiecie co to łyżwy lub rolki?-Dziewczyny zaprzeczyły, a Snaw pokazała jak jeździć. One też wstały i udawało im się.
-Wchodzimy do akcji!-Krzyknęła Elsa.
Gdy dotarli na miejsce tam gdzie było najwięcej lodu zobaczyli pierwszorocznego w ich wieku. Chłopak spojrzał na gości. Snaw rozpoznała go. Te oczy, które hipnotyzują.
-Matt?-Wyszeptała jego imię. Uśmiechnął się do niej.-Coś ty zrobił?-Zapytała, a on spojrzał na jej oczy.
-Wszystkich proszę do przyjścia do Wielkiej Sali! Lekcje zostają odwołane
-Właśnie całemu Hogwatowi załatwiłem jeden dzień mniej nauki.-Zaśmiał się i wstał. Dziewczyny patrzyli na niego.
-Dlaczego to zrobiłeś?-Pytała nadal Snawel. Jej koleżanki nie mogli się ruszać. Patrzyli jak wryte na niego.-Odwróć to!
-Jesteś córko diabła, nie po trawisz? Tam gdzie był twój ojciec zawsze był ogień. Nie umiesz?-Uśmiechnął się kpiąca. Snaw spojrzała na towarzyszki. Stali cały czas tak samo, patrząc na Matt'a.
-Co ty im zrobiłeś?-Dziewczyny nie poruszali się. Podjechało do nich, nic im nie było. Pomachała im dłonią przed oczami. Teraz dopiero się ocknęli.-Idziemy do sali?-Snaw wolała nie pytać ich. One ruszyli i ostatni raz spojrzeli na chłopaka. Crints została w tyle i wrogą popatrzyła na dawnego kolegę, a następnie dogoniła koleżanki.
Matt ruszył zwyczajnie nie okazując żadnych uczuć, lecz zastanawiał się co ostatnią z nim się dzieje. Zmienił się nie tylko z wyglądu, ale także z zachowania. Cało drogę do Wielkiej sali patrzył jak blondynka idzie z przyjaciółkami. Zaśmiał się, gdy przypomniał jak wpatrują się w niego. Zawsze dziwił się dlaczego Snaw jak inne dziewczyn nie patrzyli na niego z miłością, a ona tylko patrzyła na niego z odrazo i obojętnością. Poczuł ukucie w sercu, ale dlaczego?
Trzy ślizgonki dojechali do Wielkiej Sali, panował tam naprawdę wielki hałas. Wiele uczniów leżało na podłodze, a w ich wieku ślizgały się, co nie raz się obalając. Nagle sala ucichło, a później zobaczyli dyrektora. Do sali wszedł Mat uśmiechając się. Zatrzymał się koło ślizgonek.
-Nie mówiłem. Fajne łyżwy, gdzie rozdają?-Zapytał wskazując na ich buty i uśmiechnął się.
-A co pan zdolniś nie umie sę wyrzeźbić łyżw?-Zapytała z sarkazmem Snaw. On jeszcze bardziej się uśmiechnął. Podszedł do niej, prawie stykali się nosami. W jej oczach panowała złość, a w jego pojawił się na chwile smutek.
-Nie mów, że sama wyczarowałaś te buty.-Odezwał się ze złością.
-A żebyś wiedział.-Odsunęła się od niego.
-Dlaczego jesteś taka osstra dla niego?- Usłyszała syk Potter.
-Bo to głupek.-Odpowiedziała jej normalnie
-Po pierwsze nie odpowiada się jednym staniem.-Zaczęła Lena
-Po drogę nie zaczyna się zdania od 'bo'.-Dokończyła Elsa.
-Po pierwsze mogę mówić jak chce. Po drogę od kiedy zwracacie uwagę na wysłowienia się, a po trzecie, omamił was czy co?
-Wiedzie, bym posłuchał więcej tych syczeń, ale dyr chce coś powiedzieć.
-Jest taki słodki.-Wymknęło się Elsie, a Snaw sprzała na nią ostrą
-Drodzy uczniowie. Bardzo piękny kawał, ale kto jest autorem tego żartu?-Po sali było można usłyszeć śmiechy. Jedna ręka została podniesiona do góry. Dyrektor zdziwił się, że to tylko jeden uczeń.-Ktoś jeszcze?-Zapytał, a Matt spojrzał na nich. Dyrektor powędrował jego wzrokiem i zatrzymał na ślizgonkach.-Czy wy też maczaliście w tym palce?
-Pan dyrektor chyba oszalał. My z gryfonem? Żarty żartami, ale bez przesady.-Krzyknęła na cało sale.
-Panno Maylow szlaban za wyrażanie się w ten sposób do dyrektora, a pan Wath razem z nią.-Powiedział dyrektor.-Proszę usunąć lód ze szkoły!
-Panie dyrektorze, jest pewien problem, że ja nie potrawie.-Cała sala ryknęła śmiechem. Uspokoił ich dyrektor.
-To znajdź sposób.
-Jestem na pierwszym roku, profesorze i nie miałem ani jednej lekcji , więc nie mogę proszę pana.-Znów było słychać śmiechy.-Lecz...-Zrobiło się nagle cicho, a on trzymał w napięciu. Uśmiechnął się do Leny.-Jeśli ja mam żywioł lodu to ktoś ma ognia. Tak jest panie dyrektorze. Słuchałem dokładnie tiary.-Śmiech opętały Sale, a jeden z profesorów poszedł po tiarę. Dyrektor był zmieszany. Nie wiedział co odpowiedzieć. Snaw spojrzała na niego. Nagle zrobił się cały biały jak papier. Każdy myślał, że .to przez lód, lecz wpatrywał się w jedną miejsce. Za Mattem, od razu odwróciła i spojrzała na osobę znajdującą się na Sali. Mężczyzna zauważył to i uśmiechnął się. Dziewczynka wpatrywała się na niego z zaciekawieniem. Zrobiła krok do tyłu, i była bliżej gościa.
-Kim pan jest?-Zapytała się i uśmiechnęła. Przybysz wpatrywał się w nią z niedowierzaniem.
Miał brązowe włosy, strasznie zielone oczy, blado cerę i czarną szatę.
-Mów do mnie Add, a ty dziecko?-Szeptał, a Snaw poczuła się obrażona, że nazwał ją dzieckiem.
-Mam jedenaście lat, więc nie jestem dzieckiem-Wytknęła mu uwagę. On zrobił się zły, ale nie dał po sobie tego poznać, ale po chwili zaśmiał się, bo wydawało mu się to śmieszne.-Nazywam się Snawel, Snawel Crints.-Mężczyzna jeszcze bardziej się uśmiechnął, gdy usłyszał jej nazwisko.-Co pan robi?
-Chce wysłuchać przepowiedni, al widać, że ktoś tu ma moce, o której każdy z czarodziejów marzy.
- Nie każdy.-Odpowiedziała mu.
-Może pięć procent świata czarodziejów nie chce posiadać żywioły.-Uśmiechnął się do niej.-Popatrz jak dyrektor patrzy na nas. Strach przenika jego ciało, a był w domu odważnych. Tym co ja.- Dyrektor odwrócił wzrok. Snaw zobaczyła strach w jego oczach, żal, chodź nie wiedziała dlaczego. Do sali wszedł nauczyciel obejrzał wzrokiem przybysza i szybkim krokiem pokierowała się do dyrektora, lecz obaliła się. Zaśmiała się, a on i Matt z nią. Chłopak obejrzał się i zobaczył kto stoi koło jej. Pochylił nisko głowę.-Matt te twoje kawały.-Uśmiechnął się, a Matt zaśmiał się.
-Widzę, że już poznałeś Snawel. Naprawdę udaję, że nie wie jak odczarować te szkołę, a ja myślałem, że ona też słucha słów tiary. Właśnie co do przepowiedni, wiesz kim jest wybranka proszę pana?- Add był zdziwiony, jak ten młody chłopak do niego mówi. Czy ta dwójka nie ma strachu przed nim mówić. Śmiać się z niego i uśmiechać?
-Twoja gryfońska odwaga jest prawdziwa, a co do przepowiedni to, jakbym miał znać, jak nie znam przepowiedni.
-Och proszę panna była już jedna przepowiednia, tylko że nie o wybrance, lecz wybranych, ale to pana nie dotyczy. -Powiedział, a po chwili zaczął cytować:
'Czwórą czarodziejów,
dostanie moc żywiołów,
czwórą czarodziej
mugloskiego pochodzenia
otrzyma dary,
które są dla nas nie znane,
a ich moc powiększy się,
gdy urodzi się dziecko
o potężniejszych mocach.
O ich umiejętnościach
i mocach pradawnych'
-Czy ty sugerujesz, że te moce właśnie pierwszego dnia w Hogwardzie mają się ożywić?
-'Bo w tym roku, Wyjątkowi są.'- znów zacytował słowa, lecz tym razem tiary.- Tiara sama mówiła o tym. Czylli pierwsza moc pokazuję się u czarodziei czystych krwi, a później u mugloskiej.-Uśmiechał się szyderstwo. Profesor położył tiara, a Matt zaśmiał sie pod nosem i przybliżył się do Snaw. Spojrzał w stronę Crints.- Uważaj, czas nadszedł na prawdę.- Wyszeptał jej cicho do ucha, a ona spojrzała na niego.-Strzeż się, ale nie martw się. Będę cie chronił.
-Śmieszny jesteś. Sama umiem się obronić Wath.-Ostatnie słowa dała z naciskiem. On jedynie się zaśmiał. Sala ponownie ucichła, a tiara zaczęła
Zbieramy się tu od lat
A zawsze coś
do powiedzenia mam
Jak przedtem mówiłam
że żywioły ożywią się
macie istny dowód,
że moje zdanie spełnia się
Gdy pierwsza moc ukazała się
Po tym zaraz odrodzi się nowa
A z nią dziewczynka
która będzie panowała
nad wszystkimi umiejętnościami
tej wybranej ósemki
Drzwi wtedy otworzą się
i wejdą tam
gdy tylko zechcą
Ale ta dziewczyna okaże się wybranką
na którą czekał świat
Ona urodziła się
gdy spadła gwiazda
gdy księżyc zaczął świecić w dzień
a uważaną ją za zmarło
odnajdzie rodziców
zobaczy co to miłość
a gdy wykona to
rozbrzmi się jej imię
po całym świecie
Ona uczy się tu
Jest na pierwszym roku
Niedługo spełni się
przepowiedni ta
a jeden chłopak
który ma żywioł lodu
wie kim jest
lecz to jego sprawa jest
czy powie czy nie
On odwróci się
gdy zobaczy co to miłość
Lecz nie powie kto to
Czarodziejka to potężna
Nawet w tym wieku
Nauczyciele będą chcieli
wiedzieć kto to
by pomóc jej
ona nie przyjmie pomocy
bo nie będzie chciała
i ma racje
bo nie nauczy się od nich
zbyt wiele
Cisza zapanowała na sali. Snaw spojrzała na Matt'a o nim była tę przepowiednia, a mówiąc to trochę. Każdy myślał, że to koniec, ale znów rozległ się głos tiary
Potężny, silny i mądry
wybrał drogę złą,
lecz może wrócić na drugą
nie jest za późną
Czarodziejka może go pokonać
ale ona może nie chcieć
Kilka wskazówek mam
by odnaleźć ją
Ma na imię śnieżka
lecz inaczej
Jest wytrwała i silna
Nie jest przekonana ze swoimi mocami
Wyróżnia się
A jej postać gości w
Slythien
W domu węży została otaczano
Z dwiema dziewczynami
Każda ma inną twarz
Lecz kilka darów wspólnych mają
Jeden dar, który pozwala im
spokojnie rozmawiać
Ona zna czarodziejski świat
a jej rodzina zasłynęła w magicznym świecie
rozwiążcie to, a będziecie wiedzieć.

Tym razem było słychać dużo szeptów. Snaw przez cały czas wpatrywała się na Matt'a
-Ty coś wiesz?-Powiedziała cicho, a on do niej się uśmiechnął. Co oznaczało, że miał o tym pojęcie.
-Wiecie akurat muszę już iść, ale zaproponuje wam coś. Dołączcie do mnie, przecież nie wiedzie nawet kto to i czy możecie na nią liczyć! Zastanówcie się, a za trzy dni przyjdę was odwiedzić. Na razie!- I teleportował się. Matt jeszcze bardziej się uśmiechnął. Wiedział, że ten człowiek nigdy nie proponuje współpracy, a to oznacza, że mu na nich zależy, by przeszli na jego stronę
-Zamierzasz do niego się dołączyć?-Zapytała go Snaw, a on spoważniał.
-No nie wiem. Jestem ciekawa jak sobie poradzisz, ale okey.  Czas pokaże.-I zaśmiał się szydercze.  Snawel przez chwile zastanowiła się nad jego słowami. Jak ona sobie poradzi? czy on miał jakieś pojęcia o tej przepowiedni. Zaraz zaraz przecież powiedział jak  ona  sobie  poradzi, a to oznacza, że to ona jest wybranką. Zrobiła się blada. Chciała już coś powiedzieć, ale po chwili jakiś krukon wykrzyknął jakieś imię i nazwisko.
-Elsa Potter, to Potter.- Wath zaśmiał się na te słowa. Snaw też się uśmiechnęła, bo wiedziała, żę to nie prawda. By było wszystko idealnie, lecz nie zgadzało się jedną. Ona nie ma podobne imię do śnieżki.
-Ja jestem wybranka prawda?-Zaśmiała się Crints, a on obdarzył ją promiennym uśmiechem, a jego oczu. Potter tak, jakby się obudziła z transu i zaśmiała się.
-Mówiłam, że każdy pomyśli, że jestem wybranką?-Powiedziała do Leny.
-Gratuluje.-Powiedziała Snaw. Miała coś jeszcze powiedzieć, ale znów coś jej przerwała. Dziś miała naprawdę nie miała nic mówić, gdy wszyscy opadli na ziemię, oprócz Snawel i jednej dziewczyny ze stołu gryfonów...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za wszystkie komentarze