Club Ainx oraz Laura ruszyli w dal. Co jakiś czas Karinie wydawało się, że ktoś ich śledzi, lecz każdy mówił, że plecie głupstwa.
-Dziewczyny naprawdę ktoś nas śledzi.-Mówiła Karina, lecz nikt nie odpowiedział na to pytanie i szli dalej. Słońce było upalne, a w tym upale nie mogło się iść. Za krzaków wydobyło się warczenie.Gdy nagle za krzaków wyszli wilki.Czarodziejki zebrali się
-Transformacja Ainx! Linix!-Wykrzyknęły, a za chwile stali w przemienieni w moc Linix
-Magia Idrix Mythixx!-Wykrzyknęła Laura, i stanęła w Mythix'ie.
-Kolce róż!-Wrzasnęła Samanta, a przy ziemi obok wilka sunęły się kły, i przechodzili przez łapy.
-Lodowy kryształ!-Skierowała na wilka tuż przy Karinie, która nie wiedziała co zrobić.
-Dość tego! Strzały płomienia!-Wypowiedziała zaklęcie, a tuż nad ziemią tam gdzie stali wilki. Karina strzelała im w łapy. Lecz wilki stali. Wilki napadły na czarodziejki.
-Dziewczyny naprawdę ktoś nas śledzi.-Mówiła Karina, lecz nikt nie odpowiedział na to pytanie i szli dalej. Słońce było upalne, a w tym upale nie mogło się iść. Za krzaków wydobyło się warczenie.Gdy nagle za krzaków wyszli wilki.Czarodziejki zebrali się
-Transformacja Ainx! Linix!-Wykrzyknęły, a za chwile stali w przemienieni w moc Linix
-Magia Idrix Mythixx!-Wykrzyknęła Laura, i stanęła w Mythix'ie.
-Kolce róż!-Wrzasnęła Samanta, a przy ziemi obok wilka sunęły się kły, i przechodzili przez łapy.
-Lodowy kryształ!-Skierowała na wilka tuż przy Karinie, która nie wiedziała co zrobić.
-Dość tego! Strzały płomienia!-Wypowiedziała zaklęcie, a tuż nad ziemią tam gdzie stali wilki. Karina strzelała im w łapy. Lecz wilki stali. Wilki napadły na czarodziejki.
!Ainx Club!
otworzyli oczy, ale zobaczyli, że żadnej rany nie miały, a także sami gdzieś indziej byli. Wszędzie domy, a wszystko było otoczone przez mało siatkę, któro można przeskoczyć bez trudu. Ktoś zachichotał. Tak to była Karina, która już była na nogach i stała koło Flame. Laura przetarła oczy, bo nie mogła uwierzyć, że to ona. Lecz ona była. Wszystkie dziewczyny, także nie mogli w to uwierzyć. Ale przecież to nie była Flame. To był ktoś inny.
-Wstawajcie.-Oznajmiła smutną Flame. Miała nową na jeden bok błękitną grzywkę, a oczy miała inne. Turkusowe.-Dlaczegom nie odeszliście?-Zapytała srogą. lecz w oczach miała nadal radość, bo mogła ich zobaczyć i przytulić. Czarodziejki rzucili się na uścisk.-Ciii.-Uciszyła ich Flame
-Dlaczego mamy być cicho?-Zapytała ze zdziwieniem Blair.
-NIe jesteśmy na Magix.-Poinformowała ich.
-Jak to?-Zapytali wszystkie czarodziejki.
-Chodzie do domku i wszystko wam opowiem.
Flame wszystko opowiedziała im dlaczego tu nic nie można robić oraz dowiedzieli się, że żyją odcieleni od rzeczywistości.
-Jak to, że nas nie puszczą!-Wrzasnęła Karina
-Nie puszczą,b o wiedzą, że jesteśmy czarodziejkami, a tak wogóle to dlaczego?-Zapytała Sylwia
-Bo chcą chronić wioskę.-Oznajmiła Flame
-Wiedzie co?-zapytała Kate, która wygodnie po turecku siadała na łóżku.-Możemy ich oszukać.-Popatrzyli na nią, lecz nie miały pewności.
-Ale jak?-Zapytała Samanta
-Laura ty zabrałaś nasze moce od Faragonde to może wiesz?-Powiedziała Blair
-Ukradłaś?Naprawdę?-Zapytała zdziwiona Flame
-Owszem. Ale chyba nie mam pomysłu.-Powiedziała przygnębiona Laura
-Ale ja mam pomysł.-Powiedziała Sylwia.-Możemy im dać zaklęty kamień, i uwolnimy się!
-A kiedy ktoś zatakuje, bo często na to wioskę atakują wampiry.-Powiedziała Flame.-A nawet zbyt często.-Dodała
-Zobaczymy. To jak rezygnujemy?-Zapytała Karina
-Tak!-Powiedzieli wszyscy.I to miało się stać już jutro.
Następnego dnia, każdy obudził się wcześnie. Wyjrzały przez okno, lecz wioska była na nogach. Karina zerknęła na zegarek, a było w pół do ósmej. Musimy szybko coś znaleźć, by ich oszukać.
-Może kamień?-Zapytała Kate
-Hmm może być.-Powiedziała Samanta. Flame wyszła i wzięła jakieś kamienie.
-Jaki wybierzemy?-Zapytała Flame. Na stole leżeli w byle jakich kształcie, lecz jeden był podobny do gwiazdy
-Może ten?-Zapytała Karina. Wzkazała na inny kamień, który był inny od innych.
-Dobrze, a teraz małe zaklęcie tak?-Zapytała Laura
-Tak.-Odpowiedziała Sylwia-Do roboty!-Ścisneli dłonie i skierowali na kamień. Ujawniła się pozytywna magia. Która skierowała się na kamień.
-I gotowe!-Powiedziała Flame ze zdawoleniem.-Dobrą robote zrobiliście.-Trzymała kamień w ręku, i skierowały się do wyjścia.
Poszli od burmistrza wioski, i przedstawili kamień. On z nie dowierzaniem patrzył na nie.
-Och wójku. Wiesz, że ja nigdy nie kłamie.-Powiedziała uprzejmie Flame.
-Wiem, lecz wiesz nie możemy was puścić tak po prostu.-Powiedział poważnie
-Proszę.-Powiedziała uroczą Flame
-Zgoda, ale upiecz najpierw mi te pyszne ptysie.-Flame uściskała, a dziewczyny poszli,
Poszli od burmistrza wioski, i przedstawili kamień. On z nie dowierzaniem patrzył na nie.
-Och wójku. Wiesz, że ja nigdy nie kłamie.-Powiedziała uprzejmie Flame.
-Wiem, lecz wiesz nie możemy was puścić tak po prostu.-Powiedział poważnie
-Proszę.-Powiedziała uroczą Flame
-Zgoda, ale upiecz najpierw mi te pyszne ptysie.-Flame uściskała, a dziewczyny poszli,
**************
Więc to mamy już 11 opowiadanie. Więc jak wam się podobało?
Wiem troszkę nudne...
JessyFlame
Fajne opowiadanie
OdpowiedzUsuńSuper opowianie
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńSuper powiadanie czekam
OdpowiedzUsuń13 czekam
OdpowiedzUsuń